10 lekcji z Bali

No więc Bali, to moje 15 dni poza światem. I ja dzisiaj już wiem, że odczucia wyjazdowe wiążą się nie tylko z tym, jakie jest dane miejsce, ale co w danym miejscu widziałaś, czułaś i jakich momentów doświadczyłaś. Dzielę się z Tobą moimi lekcjami, które przywiozłam z Bali.

Lekcja 1

1. To, co wydarzyło się na Bali, to pod względem niesamowitych momentów Bali staje u nas na miejscu pierwszym.

A jakie to były momenty? Co nas urzekło? Co zaskoczyło?:

Po pierwsze byliśmy już oswojeni z klimatem po Sri Lance i po przylocie upał i ciepło nas nie zaatakowały – jak na Sri Lance – a przywitały i otuliły. I ja do tej pory nie mogę się zagrzać. Bo zwyczajnie to nasze ciepło jest inaczej odczuwalne. A to na Bali robi taką ciepłą kołderkę wewnętrzną. I to mnie zaskoczyło. Że jest mi tam dobrze z tamtym odczuciem ciepła.

Lekcja 2

2. Na Bali mieszka tak dużo ludzi rdzennych, że chyba się nie mieszczą w domach, bo wszyscy gdzieś jadą i się przemieszczają. Naprawdę . Nie da się ich wszystkich chyba zapakować do ich własnych domów, chyba by się nie zmieścili. Dlatego stale gdzieś jadą. Jadą motorami, na których mieści się cała rodzina. Na jednym motorze jedzie – tato, mama, i dwójka małych dzieci. Jedno dziecko stoi między nogami mamy, a drugie jest na jej rękach. To jest jakiś kosmos. On tymi motorami meble przewożą, dowożą towar do sklepów. Czasem tego towaru jest kilka razy więcej niż samego motoru. I u nas policja by dostała zawału, gdyby to widziała. To trzeba zobaczyć oczami swymi.

Lekcja 3

3. O zachodzie słońca byliśmy na przepięknym przedstawieniu opowiadającym historię z życia ludzi Bali. W połączeniu z otaczającym nas ogniem, ich śpiew i zanurzenie się w pokazaniu nam tej historii, zrobił na mnie ogromne wrażenie. I czekanie godzinę na to wydarzenie, czekanie w ogromnym tłumie kolejki przestało być uciążliwe zaraz po rozpoczęciu spektaklu.

Te emocje zmęczenia i frustracji zniknęły natychmiast. Emocje to jednak są niesamowite i mają moc znikania.

Lekcja 4

4. Podczas zwiedzania dużej, naprawdę dużej liczby świątyń, trafiliśmy do takiej, w której były zwierzęta. Były wąż, sowa, nietoperze i Luwaki. Węża ominęłam szerokim łukiem. Sowę wziął na rękę Kuba i okazała się bardzo ciężka. Ja za to podeszłam do nietoperzy. I jakie było moje zdziwienie, że one są takie ładne, takie mądre i takie słodkie. Moja Amelka je karmiła i one sobie wyrywały jej rękę i przybliżały do siebie, aby dała jeść banana właśnie jemu a nie temu drugiemu. Jakoś wcześniej nie było mi blisko do nietoperzy. Ale teraz jestem w nich zakochana. Są przeurocze.

Kolejnym takim słodziakiem okazały się Luwaki, które moje dzieci nosiły na rękach. I musisz je zobaczyć na zdjęciach. Są jak nasze psiaki lub kociaki do tulenia i głaskania. To była nasza najlepsza świątynia.

Lekcja 5

5. Pływałam z rodziną pod wodospadem pomiędzy skałami i powiem Ci, że to jest mega, mega uczucie. Jak ogrom wody spada z góry i rozlewa się dookoła. I czujesz, jaki to jest żywioł ta woda. Jaką ona ma siłę, że my ludzie jesteśmy mali i bezbronni w kontakcie z nią. Woda była zimna, bo spływała z gór zaraz po deszczu. Schodziliśmy stromym zejściem długo w dół do tych wodospadów i myślałam, że nie wrócę stamtąd na górę. Lecz widoki w trakcie i pływanie w tej wodzie zrekompensowało wysiłek. Wielki wysiłek dla mnie. Bo przypominam, że ja od połowy stycznia jestem na redukcji i moja wytrzymałość ciała jest zmieniona i chwiejna (tak bym to określiła). Więc dla mnie to był ogromny, ogromny wysiłek!

Lekcja 6

6. Pływaliśmy pontonem w dżungli i zaliczyliśmy spływ. To jest tak niesamowite uczucie, jak schodzisz stromą górą w dół rzeki w samym środku dżungli. I wiesz, że gdyby przewodnik Cię tutaj zostawił, to nie przeżyłbyś za długo. no ale nikt nas nie zostawił w trakcie schodzenia i przeżyliśmy 2 godziny w ciepłej rzece (bo ich zimna rzeka, to dla nas raczej ciepła rzeka 😄), płynąc pomiędzy skałami, drzewami i doświadczając dzikiej przyrody. Przewodnik co chwilę nas straszył krokodylem 🐊 oczywiście w tej rzece nie było krokodyli, ale były tak wielkie jaszczury, z którymi nie chciałabym się spotkać bezpośrednio w wodzie. Podczas spływu robiłam mym sercem zdjęcia tych chwil, bo aparat tego nie odda. A serce zapamięta.

Zapamięta na zawsze!!!!

Lekcja 7

7. Wspięliśmy się na ogromną górę, na drugim krańcu wyspy Bali. Wspinaczka była tak wysoka, że były momenty jakbyśmy wchodzili pionowo. Wstaliśmy na tę wyprawę w środku nocy i rozpoczęliśmy wędrówkę ok. 2- giej, aby wschód słońca oglądać na szczycie. Niestety ja nie doczekałam wschodu słońca na szczycie, bo był tam tak przenikliwy ziąb, ze uciekłam na dół, i spotkałam wschód słońca po drodze. I było to jedno z piękniejszych moich przeżyć na Bali.

Choć jak to piszę, to każdego dnia było jakieś piękne przeżycie. Ale taką wyprawę przeżyłam tylko raz i to zanurzenie się w przyrodzie, ptakach latających przy głowie i pięknie gadających, te widoki i to czucie drzew i życia tam podczas schodzenia był dla mnie magiczny.

Lekcja 8

8. Kolejna piękna wyprawa była na wyspę Komodo. Polecieliśmy do National Park of Komodo. No i spotkanie tam oko w oko z Waranem będzie dla mnie już na zawsze w moim TOP 10 zwiedzania świata.

Chodziliśmy po jednej z wysp tylko z przewodnikiem, który to szukał z nami waranów. I spotkaliśmy przy zejściu na ląd malutkiego warana, a później 2 dorosłe osobniki. I strach, jaki poczułam ja, i poczuliśmy wszyscy, był tak ogromny, ale to tak ogromny, że jeszcze nigdy w życiu nie czułam takiego strachu.

Waran to najstarsza żyjąca jaszczurka, gad nazywany także smokiem z Komodo. I poczułam się jak w starych czasach, kiedy na świecie żyły dinozaury i mogły nas pożreć żywcem. Taki waran połyka w całości i może nie jeść przez następny miesiąc, bo trawi ofiarę. Co prawda warany nie żywią się ludźmi i żyją z nimi w symbiozie. No ale jednak.

Ciekawostka o waranach jest taka, że ludzie z komodo wierzą, że człowiek i waran pochodzą z jednej ciąży bliźniaczej. I coś musi w tym być, bo gdy kilka lat temu ludzi wysiedlono z wysp – dokładnie 2 wysp, na których żyją na wolności warany – to warany zniknęły wtedy z wyspy. Ludzie przybyli i osiedlili się na nowo, warany wróciły. I teraz żyją razem. To znaczy tam gdzie spotkaliśmy warany to wyspa, na której żyją one na wolności i na której żyją także ludzie. No normalnie kosmos.

Lekcja 9

9. Na Komodo poruszaliśmy się łodzią. Więc kolejną piękną przygodą było skakanie do wody z łodzi, snurkowanie i oglądanie pluskających się żółwi. To przeżycie znowu zapisało się we mnie głęboko. Ciepło, ogromne ciepło, przepiękne lazurowa, krystalicznie czysta wody, dookoła inne małe wysepki, rafy, rybki, pływanie, śmiech, wygłupy i przepyszne banany w panierce – takich bananów nie mamy w Polsce. Jak o tym piszę, to przypomina mi się nasz śmiech, to ciepło, promienie słońca i te widoki. I wiem jedno. Bali to miejsce, na które jeszcze kiedyś wrócę.

Lekcja 10

10. No i na koniec dawkuję Ci największy mój wyjazdowy zachwyt. Chociaż naprawdę przyznaję, że tegoroczny wyjazd na Bali dał mi taki ogrom zachwytów, jak pierwszy wyjazd na Islandię.

Czyli tego było tak dużo, tak wielki ogrom, że nie mieściło mi się to w umyśle i ciele. No więc, co tam się wydarzyło? Popłynęliśmy w miejsce, gdzie z jednej wyspy na drugą, o zachodzie słońca przelatywały nietoperze. I jak o tym piszę, to wygląda to płasko. Na blogu umieszczę zdjęcia, co byś mogła/mógł zobaczyć na własne oczy. Co i tak nie odda tego, co czuliśmy podczas tego zjawiska. Te nietoperze przelatywały jakby nad naszymi głowami, z jednej wyspy na drugą. Całe czerwone niebo pokryło się tymi przepięknymi zwierzętami. Zachód słońca w połączeniu z ich wędrówką to TOP 1 tegorocznego wyjazdu. Nigdy, ale to nigdy czegoś takiego nie widziałam. I tutaj po prostu brakuje mi słów. Mi Kaczce!