Jestem świeżo po obejrzeniu dokumentalnego filmu: “Jestem Celine Dion”, o życiu i chorobie Celine Dion. I nie byłabym sobą, gdyby mój umysł nie zaczął myśleć i kombinować już w trakcie.
Czy to jest możliwe?
Czy może być tak silne przeżycie, jakim z pewnością jest koncertowe show, które dawała Celin, tak silne, że nie jest traumą, bo jest przyjemne, ale jest tak silne, że centralny układ nerwowy nie jest w stanie go przetworzyć, że jest tak silne, że nie mieści się w ciele i umyśle człowieka?
Że pomimo miłych, cudownych a wręcz oszałamiających emocji tworzą się blokady emocjonalne, i to tworzą się w schemacie dla mózgu na czymś, co ktoś kocha i bez czego wręcz umiera. Znam to uczucie umierania, bo kiedyś umierałam w środku, gdy nie mogłam robić tego, co było moją pierwszą miłością, co było jak moje oddychanie – czyli nie mogłam tańczyć.
Pisząc te słowa, w tle słucham Celin śpiewającej „The ending song” zaraz po ataku. Ściska mnie w samym środku mojego jestestwa. Czy to możliwe, że takie życie jakie wiodła Celin, przyniosło jej chorobę, która może się składać z blokad emocjonalnych umiejscowionych w krtani i na mięśniach którymi wydobywa dźwięk oraz na układzie nerwowym, który teraz wariuje i wysyła mylne informacje.
Czytam właśnie o jej chorobie, czyli SPS. „Zespół sztywności uogólnionej, zespół sztywnego człowieka, zespół Moerscha-Woltmanna – rzadkie schorzenie neurologiczne o nieznanej etiologii, polegające na postępującej w ciągu miesięcy i lat uogólnionej sztywności ciała, z czasem ulegającej stabilizacji. Zespół jako pierwsi, w 1956 roku, opisali Frederick Moersch i Henry Woltmann z Mayo Clinic[1].” Wikipedia.
Szczególnie zainteresowało mnie stwierdzenie – o nieznanej etiologii – czy to możliwe, że to przez blokady? W innych miejscach w sieci w zakładce przyczyna podane jest podłoże autoimmunologiczne. Czyli sam organizm przeciwko sobie wytacza działa. Czy to mogą być blokady. I to zblokowane piękne emocje jak euforia, duma, radość tak wysoko wibrująca, że aż boląca? Nie wiem. Nie wiem, czy to co piszę, ma jakikolwiek sens. Głośno myślę. I może też szereg bodźców dźwiękowych nieprzetworzonych, bo za mocnych. I te słowa w mojej głowie „czy to jest możliwe”.
Jak mogłabym pracować z Celine Dion?
Drży mi dalej ciało, gdy piszę i sama czytam te słowa, które napisałam. Zapewne także blokady stresu, strachu i innych trudnych nieprzetworzonych zblokowanych emocji. A do tego jeszcze trauma ze śmierci jej ukochanego męża. Gdybym miała dzisiaj szansę leczenia Celin Dion – … bosz jak to brzmi, po tym jak to napisałam – to zaczęłabym od:
1. Pytań zamkniętych do podświadomości Celin – czyli wywiadu na który tylko jej podświadomość zna odpowiedzi, które może chcieć uciszyć umysł. Pytania mam już zapisane na kartce w mojej głowie.
2. Wizualizacji kierowanej na zatrzymanie produkcji przeciwciał GABA, oczywiście ze specjalistyczną wiedzą o badaniach i szczegółach jej choroby. Taką wizualizacją, której sama nie stworzę oczywiście, bo do tego potrzebuję specjalistów z dziedziny neuro.
3. Uwalniania blokad emocjonalnych powoli, tak wolno, aby centralny układ nerwowy mógł je przetworzyć i aby nie powstały nowe blokady. I tak długo byśmy uwalniały, aż objawy by zmniejszyły swoje natężenie. Bo być może zmiany są już nieodwracalne.
4. I jak napisałam, że zmiany są nieodwracalne. To zadziałało na mnie jak wyzwanie. Trzeba by było sczytać z jej podświadmości, w jakim czasie doszło do nieodwracalnych zmian. I w polu pamięci tamtego czasu odwrócić to działanie.
5. I teraz mi przyszła szalona myśl. Bo przecież Celin ma tylu fanów na całym świecie. Można by skorzystać z tego olbrzymiego zasobu uzdrawiania. I skorelować robienie wizualizacji Celin z godziną wysyłania jej intencji zdrowienia. Taka potężna dawka energii zdrowienia może zdziałać cuda, o których nam się nie śniło.
Może ktoś z Was ma dostęp do ekipy Celin? Może ten mój mały apel dotrze gdzieś tam w swoje właściwe tylko dla siebie miejsce i coś zdziała w energii. Mnie przyniósł ukojenie i mniejszy ból w środku. I nawet nie wiem, czemu mnie to zabolało, tak w środku. I przez małą
chwilę nie chcę wiedzieć…